Dawno nie pisałem o moich ziomkach z głębin, więc czas nadrobić zaległości.
Zaczynam od osoby (a raczej hybrydy), którą znam dosyć dobrze, czyli króla rybich ludów znad Innsmouth – Dagona.
Dagon uważany był przez ludy pierwotne i starożytne za potężne bóstwo (sic!). W Mezopotamii i na całym bliskim wschodzie uważany był za boga rolnictwa i plonów a nawet za wynalazce pługa. Jego imię parafrazowane na Dagan było synonimem słowa „ziarno”. No i gdzie takiej rybiej mordzie do uprawy roli? He, he.
Później było jeszcze ciekawiej, albowiem Dagon ewoluował do roli głównego boga Filistynów, no i wreszcie zaczęto kojarzyć go z morzem. Później, w Ugarit, awansował nasz rybi ziomek na stanowisko syna Baala i został „drugą po bogu” (Elu) szychą w panteonie.
Dalej nastąpił okres sumeryjski, gdzie Dagon kroczył sobie w orszaku Enlila tylko po to by wylądować w świecie podziemnym, obok Nergala i Miszaru, gdzie sprawował sądy nad duszami zmarłych.
Dziś Dagon to humanoidalne, kapryśne i rybiogębe indywiduum. Zdegradowano go ze stanowiska Boga i umniejszono jego pozycje do szeregowego morskiego straszydła. Trudno nadążyć za jego przerośniętym ego oraz nieznośnym apetytem na władzę i destrukcję. Co jakiś czas Dagon wynurza się z R’lyeh i trzęsie skałami na wyspach niedaleko Bali lub Polinezji. Tam usiłuje nakłonić do swej woli, nieliczne już, pierwotne plemiona, które coraz częściej miast salwować się ucieczką, szyją do niego z łuków i broni palnej.
Wyczyny Dagona opisane zostały w dwóch opowiadaniach mistrza Lovecrafta: Widmo nad Innsmouth oraz Dagon. Do obu nawiązał S. Gordon w swoim filmie Dagon, gdzie mój ziomek sieje postrach godny japońskiej Godzilli.
Nawiązań jest mnogo. W grach komputerowych (Rising force, Wiedźmin, Devil may cry 4) Dagon często pełni rolę tzw. bossa. Do jego imienia nawiązano nawet w popularnym anime pod tym samym tytułem, gdzie Dagon to dzielny kosmita walczący z jaszczuropodobnymi najeźdźcami.
Całą złożoność jego osobowości genialnie oddaje cytat z Lovecrafta, którym zakończę dzisiejsze dywagacje:
„Istota wyłoniła się majestatycznie z mrocznych odmętów. Ogromne, niczym Polifem i odrażające, istne monstrum z najgorszego nocnego koszmaru podpłynęło żwawo do Monolitu, objęło go gigantycznymi, pokrytymi łuską ramionami, pochyliło ohydny łeb, po czym wydało kilka miarowych dźwięków.”
Może zainteresują Cię również: